Rozdział 2



W tym momencie głuchota jest nie ważna. Grunt że mam oczy bo chyba widzę Boga. Zza kolumny wyszedł chłopak, co ja gadam chłopak - ideał! Ciemne kręcone włosy, piękny szeroki uśmiech oprawiony w dołeczki i duże zielone oczy. Idealne ciało - wyraziste mięśnie przebijały się przez cienki materiał obcisłej białej koszulki. Długie nogi, opięte wąskimi czarnymi spodniami - ideał. Jak Boga kocham. Zbliżył się do nas; jak to jest ten chłopak z którym mam się poznać to mogę mieć nawet zapalenie płuc.
-Siema Hazz, chciałem Ci kogoś przedstawić. - powiedział Louis gdy chłopak znalazł się w zasięgu jego ręki.
-Siema, co? O kogo chodzi? Byłem prawie pewny, że znam już wszystkich. - zaśmiał się wspomniany Harry.
-To się pomyliłeś. To jest El siostra Re, dziewczyny Nialla. El to jest Hazz, mój kumpel. - uśmiechnął się Loui.
-Cześć piękna. - powiedział Harry podając mi rękę.
Kiedy nasze dłonie zetknęły się ze sobą poczułam przeszywający mnie dreszcz i niesamowite gorąco. Zapomniałam co mam powiedzieć, do póki Lou nie szturchnął mnie łokciem w ramię.
-Hej, miło Cię poznać. - powiedziałam.
Moje serce znów wrzuciło wyższy bieg, kiedy Harry znów się uśmiechnął. Boże jaki on jest piękny. Znów po całym moim ciele przeszedł gorący dreszcz.
-Może wejdziemy do środka, fakt, że jest trochę zimno. - zaproponował Louis, kiedy ja nie mogłam ruszyć się z miejsca.
Na drżących nogach, podążyłam za Louisem z powrotem w stronę drzwi, upewniając się, że Harry idzie za nami. Miałam wrażenie, że zaraz się przewrócę, ale nadal szłam. Założę się, że wyglądałam tragicznie. Znów znaleźliśmy się w głośnym klubie, przy naszym stoliku. Wszystko spoko, tylko koło mnie siedzi prawdziwy młody Bóg, ideał, ósmy cud świata. Boże... Nie mogłam się na niczym skupić. Każda próba skierowania myśli na inny tor kończyła się obrazem idealnych ust Harrego na moim ciele, przez co na moje policzki co chwilę wpływały rumieńce. Nawet nie wiem kiedy przy stoliku znalazł się Ni z Re. Muszę się trochę opanować bo moja siostrzyczka zaraz zrobi mi wykład na temat chłopaków. A to by była długa i nudna historia.
-Kto idzie tańczyć? - zapytał Liam biorąc Sophie pod rękę.
Wstał Lou z Eleanor i Zayn z Pezz.
-Ktoś jeszcze? - zapytała Sophie.
Re pokręciła przecząco głową. Re była zwolenniczką tańca, ale nie zawsze. Po za tym, założę sie że jak ja zapoznawałam się z Harrym ona z Niallem zaliczyli już kilka piosenek.
-A więc El, opowiedz mi coś o sobie? - rozmyślanie przerwał mi mój młody idealny Bóg.
-Hmm... No więc mam na imię El, co już wiesz... mam osiemnaście lat, chodzę do szkoły, do klasy językowo-prwnej. Trochę śpiewam i maluję, gram w siatkówkę... A ty? - uśmiechnęłam się.
-Ja.. Cóż ja, jestem...hmm... - zająkną się Harry - nie zbyt grzecznym chłopakiem, ale mniejsza o to. Mam dziewiętnaście lat, większość czasu spędzam na siłowni i w kilku innych mało ciekawych miejscach. No i interesuję się tatuażami. - powiedział Harry.
-A masz jakieś? - zapytałam.
-Całe 43. - zaśmiał się.
-Serio? - wydusiłam z siebie, o mało co nie krztusząc się sokiem.
El, jesteś głupia. Przecież on ma bluzkę z krótkim rękawem i widać że ma jakieś rysunki na rękach. Pomyśli sobie, że jesteś jakąś wolno czającą wariatką, chociaż i tak zapewne wystawił już opinię.
-Mhmm. - pokiwał głową.
-A dziewczynę masz? - wypaliłam.
El ugryź się czasem w język. Harry zaśmiał się.
-Nie, jakoś nie mam szczęścia w związkach. Nie wiele dziewczyn było by w stanie ze mną wytrzymać. A ty masz chłopaka?
-Jaa??? Nie no coś ty.! Gdzież ja mogłabym mieć chłopaka...
-Każda dziewczyna jest piękna na swój sposób. - powiedział zanim zdążyłam dokończyć.
Chyba się zakochałam, bo mam jakieś dziwne motyle w brzuchu jak na niego patrzę.
-A właściwie, El; zatańczysz? - zapytał Harry.
Oddech uwiązł mi w gardle.
Niezauważalnie pokiwałam głową, kiedy ujął moją małą dłoń w swoją wielką i pociągnął mnie delikatnie w stronę parkietu. Boże, przecież ja niezbyt umiem tańczyć. Co prawda Re trochę mnie uczyła ale kiedy to było... Stanęliśmy na środku sali, kiedy Harry umiejscowił swoje ręce na moich biodrach. Westchnęłam głęboko, splatając mu ręce na karku kiedy DJ akurat puścił wolny kawałek. Harry przycisnął mnie do swojego torsu. Biło od niego niesamowite gorąco, a przez niewielką odległość czułam bicie jego serca. Delikatnie zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki. Zaczęłam zmysłowo kołysać biodrami, by wyglądać bardziej pociągająco. Nie wiem jak to wyglądało z jego perspektywy a tym bardziej z perspektywy innych, ale miałam cichą nadzieję, że choć raz uda mi się wyglądać na prawdę seksownie. Ten jeden, jedyny raz. Nawet nie wiem kiedy ku końcowi dobiegła pierwsza piosenka, druga i trzecia. Błyskawicznie znów znaleźliśmy się przy całej reszcie. W ciągu wieczora zatańczyłam z nim jeszcze cztery razy i za każdym razem czułam to samo. Okropne pragnienie jego idealnego ciała. Czułam promieniujące gorąco kiedy przesuwał swoje dłonie z mojej talii na biodra i z bioder na talię. Robił tak ciągle, jak by przeczuwał jak bardzo mnie to podkręca. Nasze twarze tak blisko siebie. Jego usta wydawały tak jak by komunikat 'Pocałuj mnie' ale wiedziałam, że nie mogę. Znów znaleźliśmy się przy stoliku.
-El, pożegnaj się ze wszystkimi bo się już zbieramy. Czekaj na nas przy samochodzie. - powiedziała Re kiedy piłam sok ze szklanki.
Niechętnie pokiwałam głową. Pożegnałam się kolejno z każdym z paczki, aż przyszedł czas na Harrego.
______________________________________________
No więc czas na 2 rozdział *.* Cieszę się, że wielu osobom spodobał
się ten blog i że spotkał się on w sieci z tak wieloma pozytywnymi opiniami. 
Wczoraj dodałam zwiastun do tego opowiadania, mam nadzieję, że również wam się
podoba. Następny rozdział przewiduję dodać w Nowy Rok. xd 

Zwiastun

Dziś, udało mi się skończyć i wrzucić na youtube zwiastun do Granicy :) Mam nadzieję, że się wam spodoba ^.^

Rozdział 1



-Re! - krzyknęłam stojąc w ciemnym korytarzu.
-Jeszcze kolczyki i będę gotowa. - usłyszałam głos dobiegający z łazienki.
Czy ona zawsze musi się tyle grzebać? Tusz, cień, błyszczyk, kolczyki... Przecież wychodzimy tylko na zwykłą co weekendową imprezę, a ona szykuje się jak na jakieś wesele. Ja wszystko rozumiem; że ma chłopaka, że chce mu się podobać, że zawsze lubiła się wyróżniać i takie tam... No ale siedzenie w łazience od 45 minut na pewno nie należy do czegoś co koniecznie trzeba robić przed wyjściem. Rozmyślając tak stałam oparta o szafę i bawiłam się sznurkami od mojej kurtki. W tym momencie usłyszałam chlapnięcie drzwiami. W końcu wyszła. Jej smukła sylwetka ograniczona wąskimi jasnymi rurkami i długą przylegającą bluzką pojawiła się tuż koło mojej. Jesteśmy siostrami, ale gdyby ktoś stanął obok, w życiu by tego nie powiedział. Ja; wysoka, chuda blondynka drobnej postury z długimi nogami... Ona z kolei jest nieco grubsza ode mnie i o wiele niższa; ma ciemne włosy i zupełnie inne rysy twarzy niż ja. Nieprawdopodobne, że jesteśmy jakkolwiek spokrewnione, bo naprawdę mało podobieństw między nami - a jednak.
-Możemy już iść? - zapytała Re, nerwowo przeczesując świeżo ułożoną grzywkę.
-Tak możemy. - stwierdziłam. - Tylko weź kurtkę, bo jest zimno.
Re pokiwała głową. Jestem od niej o dwa lata młodsza, a bardziej o nią dbam niż o samą siebie. Nigdy nie miałam wrażenia że jestem młodsza, a wręcz przeciwnie zawsze wydawało mi się, że to ja tu jestem starsza. Ja dopiero kilka miesięcy temu skończyłam 18 lat, a czuję się jak bym miała co najmniej ze 24. Re ogólnie jest spoko siostrą, gdyby nie fakt tego, że kiedy zobaczy mnie z jakimś chłopakiem zaczyna panikować jak bym miała 7 lat. Przecież ja też potrzebuję miłości, zrozumienia...
-El, otwieraj te drzwi bo się spóźnimy. - westchnęła Re stojąc znów przed lustrem ale tym razem w korytarzu.
Nerwowo przekręciłam zamek od drzwi i wyszłam z mieszkania a Re zaraz za mną. Zamknęłam drzwi za pomocą klucza który następnie wrzuciłam do kieszeni mojej kurtki. Nieśpiesznie schodziłam po schodach, kiedy Re na swoich wkurwiająco tupiących szpilkach wyprzedziła mnie idąc szybko po schodach. Przyśpieszyłam bo wiedziałam, że zaraz będzie się rzucać o to, że się grzebię i za chwilę wcale mogę nigdzie nie iść. A przecież w sobotni wieczór nie zostanę sama w pustym domu. Szybko znalazłyśmy się na dole, gdzie swoim samochodem czekał na nas już chłopak Re; Niall. Są razem już od sporego czasu i bardzo dobrze. Są świetną parą, dobrze się dogadują; czego chcieć więcej? Tak szczerze, to może czasem zazdroszczę jej tego blondynka, może dlatego, że sama nie mam jeszcze chłopaka. Ale Niall absolutnie nie jest w moim typie i lubię go wyłącznie jako dobrego kumpla. Wsiadłyśmy do czarnego samochodu który zawsze i wszędzie budzi grozę. Wydaje mi się, że wszyscy wokół mnie są z pod jakiejś ciemnej gwiazdy a tylko ja jestem tu fanką różowego. Jak zwykle, ruszyliśmy szybko spod bloku gdy tylko zdążyłam zamknąć drzwi. Ni nie jest ostrożnym kierowcą i nie zwalnia nawet przy torach. Dziwię się, że ktokolwiek dał mu prawo jazdy. Re też już ma prawko, tylko nie jeździ bo po pierwsze nie ma czym, a po drugie chyba jakoś nie ma nawet takiej potrzeby.
-Jak tam El, gotowa na podbój imprezy? - zapytał Niall ze śmiechem.
Jak zwykle poczucie humoru.
-Owszem Niall, gotowa. Jak zawsze z resztą. - zaśmiałam się.
Rozłożyłam się wygodnie na tylnim siedzeniu, zastanawiając się dlaczego Ni i Re nigdy się przy mnie nie całują? Czyżby nie całowali się wcale? A może boją się mnie zgorszyć, czy coś? Przecież jeżdżę z nimi na te imprezy od dobrych dwóch lat i pamiętam jeszcze czasy jak Niall i Re nie byli razem, więc nie jedno już widziałam na oczy. Siostra wychowała mnie na imprezach...
-El, zaśpiewaj nam coś bo radio mi się popsuło niedawno z niewiadomego powodu... - powiedział Niall kiedy stanęliśmy na światłach.
-Och, Niall; nie umiem śpiewać. - stwierdziłam.
-Nie wcale. - odpowiedział blondyn sarkastycznie, po czym z piskiem opon ruszył ze świateł.
Tak na prawdę umiem śpiewać i to całkiem nieźle. Śpiewam, maluję i gram w profesjonalnej drużynie siatkarskiej. No tylko nie koniecznie wszyscy o tym wiedzą. Re ciśnie mnie do doskonalenia każdego z tych talentów bo sama jest zawodową tancerką i gra w kosza. Prócz tego gra na gitarze i pianinie. Nie wiem, po kim mamy te talenty - bo nasi rodzice są całkowitymi pracoholikami umysłowymi z zerową duszą artysty. Cztery lata temu wyjechali za granicę, a my z Re zostałyśmy w kraju. Spadek po bogatej ciotce trzyma nas do teraz, ponadto starsi wysyłają nam kasy aż zanadto i wszyscy są szczęśliwi. Tak w sumie to siostra mnie wychowała, bo nawet jak byłam mała rodzice wiecznie byli w pracy. Dlatego mam z Re takie dobre kontakty.
-A właśnie El, jak tam nauka w tym roku? - zapytał Niall.
-Mamy wrzesień, nauka dopiero się zaczęła... - westchnęłam.
-No ale nie zdążyłaś załapać jakiś ocen? - wtrąciła Re nadmiernie szeroko otwierając oczy.
-Dwie szóstki z w-f'u i kilka czwórek. - uśmiechnęłam się.
Rozmowę przerwał telefon Nialla którego dźwięk rozległ się po całym samochodzie.
-Słucham? - zapytał przystawiając czarnego iPhona do ucha.
Ej, też chcę iPhona... Białego. Takie sobie moje marzenie.
-Zaraz będziemy. Narazie. - usłyszałam głos Ni, po czym rzucił telefonem na specjalną półeczkę w samochodzie.
-Kto to? - zapytała Re.
-Louis. - westchnął Niall.
-Co chciał? - wtrąciłam się z moją ciekawością.
-Dzisiaj na imprezę ma wbić jakiś jego kuzyn, czy chuj wie kto; jakiś Harry. - powiedział Niall.
Do tej pory nasza paczka składała się z kilku podstawowych osób i zawsze, no prawie zawsze balowaliśmy w tym samym składzie; Ni, Re, ja, Louis z moją imienniczką Eleanor, Zayn z Perrie i Liam z Sophie. A tu nagle jakiś nowy koleś.
-Powiedział coś więcej? - mruknęła Re.
-Chłopak ma 19 lat, dobrze zna się z Louisem. Tyle się dowiedziałem, z resztą wiesz jak rozmawia się z Lou. - stwierdził Niall wykrzywiając twarz w grymasie.
Z hukiem zatrzymaliśmy się pod klubem. Horan zahamował tak mocno, że wszystkie rzeczy które leżały luźno spadły na ziemię. Z jego iPhone'm włącznie. Jak on może tak traktować takie cudo? Ja chciałam iPhona, ale Re oczywiście nie zgodziła się użyczyć mi te kilka tysięcy z naszej kasy. Liczę, że nastanie taki dzień kiedy go dostanę. Niezbyt elegancko wysiadłam z samochodu, który znają tu już niemal wszyscy. Za mną Re, następnie Niall. Udałam się w stronę wejścia sama; wiem już z doświadczenia że Re i Ni wchodzą innym wejściem, bo mają tam już nawet swój pokój gdzie zostawiają nie wiadomo co i robią nie wiadomo co - ja nie wnikam. Przy wejściu jak zwykle w soboty stał Tommy, ochroniarz - byczy kark który stoi tam co sobotę od dobrych dwóch lat. Że mu się tak chce... Ale w końcu to jego praca i za to mu płacą. Przywitałam się z nim uściskiem dłoni i weszłam do środka, po drodze podając kurtkę kolesiowi od szatni. Nie obawiałam się o kradzież zawartości kieszeni - od paru lat nigdy nic nie zginęło więc czemu miało by zginąć dziś? Już po zrobieniu kilku kroków, otumanił mnie zapach alkoholu i głośna muzyka. Udałam się do naszego stałego stolika i zajęłam moje stałe miejsce. Żadnych nowości. Po chwili pojawiła się Eleanor z Louisem i Zayn z Perrie. Przywitałam się z każdym po swojemu.
-Hej El. - powiedziała Perrie uśmiechając się.
-Cześć. - odpowiedziałam przytulając ją.
Powitanie z resztą wyglądało podobnie ,,Hej'' ,,Cześć'' Uścisk. Nic nowego. Usiedliśmy wszyscy przy stole jak gdyby nigdy nic. Znudzona tą monotonią podparłam głowę ręką lekko przymykając oczy.
-El, coś nie tak? - zapytała z troską Eleanor.
-Nie, w porządku. Tylko jakoś nudno. - westchnęłam.
-Nudno powiadasz? - uśmiechnął się Louis. - W takim razie póki nie ma twojego globalnego nadzoru, czyli Re, przedstawię Ci kogoś.
Zrobiłam pytającą minę. Trochę się bałam nowych znajomości przez Louisa, ale ciekawość wzięła górę. Zsunęłam się z krzesła, po czym Louis pociągnął mnie za rękę w stronę baru. Mijaliśmy kolejno pary tańczące w rytm głośnej muzyki. Minęliśmy bar, udając się w stronę wyjścia na Tars. Heloooł, przypominam że jest październik i za ciepło nie jest!
-Gdzie idziemy? - zapytałam gdy byliśmy w szerokim holu.
-Na taras. - odparł Louis.
-Po co? - zapytałam oburzona. - Jest zimno.
-Chcesz go poznać czy nie? - zapytał Louis z ironią zatrzymując się.
-No chcę. - stwierdziłam.
-No to nie marudź, tylko chodź.
-Jak będę chora, to przez Ciebie i tego typa. Jak by nie miał gdzie stać, tylko na tarasie. - mruknęłam niezadowolona.
Lou tylko spojrzał na mnie z wyrzutem i szedł dalej a ja pośpiesznie za nim. Oby ten ktoś był tego warty. Wyszliśmy na taras i od razu uderzyło we mnie zimne powietrze. Przeszły mnie ciarki, bo byłam tylko w cienkich spodniach, bluzce na ramiączkach i sweterku.
-Haaaarry! - Wydarł się Lou będąc tuż obok mnie. Ogłuchnę.
__________________________________________
A więc pierwszy rozdział ;) Myślę, że się wam spodoba.
Mam ostatnimi czasy jakieś problemy z komputerem, więc nie wiem dokładnie kiedy pojawi się kolejny rozdział, ale planuję dodać go koło poniedziałku. Komentujcie! Bo przynajmniej wtedy wiem, czy ktokolwiek to czyta xd 

Wstęp



Dwa różne światy... Jedna, wielka granica pomiędzy nimi. On niezależny, silny, niebezpieczny... Ona wrażliwa, niewinna... Po prostu byli inni. Lecz los mimo tylu przeciwieństw postanowił wystawić ich serca na próbę. Próbę czasu, wytrzymałości i miłości. Ile są w stanie dla siebie poświęcić? Ile mogą dać od siebie? Ile on będzie w stanie poświęcić dla niej? Ile ona zdoła wytrzymać? Ile mogą trwać w ciągłej niepewności...

BOHATEROWIE 
Harry

El

Niall

Re

Zayn

Perrie

Louis

Eleanor

Liam

Sophia
 
I inni

___________________________________________________
Hej kochani! Jestem Re i przez najbliższy czas postanowiłam pokazać wam moją hmm... twórczość. Po wielu namowach Nadii zgodziłam się założyć tego bloga, aby publikować na nim pewną historię. Pierwszy rozdział pojawi się jutro. ;)